Archiwum 05 grudnia 2003


gru 05 2003 The Cure
Komentarze: 0

      Tomasz wstał rano rozdygotany..wiedział co dzieje się z Ireną,co dzieje się z nim.

Wziął swoj telefon i zaczął czytać sms-a ,którego wczoraj mu przysłała...,,Bardzo bym chciała zatrzymać sie na pewnym poziomie i czerpać z tego radość...Obawaim sie jednak ,że im dalej idę, tym większy ból mi to sprawia.I nie wiem, czy umiem być szczęsliwa.NIE chcę Ciebie ranić,bo wiem,że próbujesz zrobić wszystko,żeby mnie chronić przed bólem.      Ja też tęsknie, myślę,płaczę..."

Tomasz wciąż odkrywał Irenę na nowo.Dopiero niedawno poznał jej wnętrze.Gorące serce mogące rodzić radość, ciepło,ale również serce rodzące  łzy tęsknoty i łzy zagubienia.

Znali sie już tyle lat.Tomasz wciąż pamietał ten kubeczek,który dał jej na urodziny,dał dziewczynie którą znał ze szkolnego korytarza, którą zakodował gdzieś tam w głowie jak wiele innych osób ze swojego liceum.

Znali sie już prawie 8 lat....

Potem ,poznawał ja coraz bardziej ale zawsze docierał do pewnego momentu i zatrzymywał się.

Może nie miał potrzeby poznawać jej wtedy dalej?

Może los wszystko tak zaplanował ,że ten ich czas miał dopiero nadejść...

Dopiero teraz jednak poznawał w niej to co czyni człowieka człowiekiem, poznawał jej wnętrze..jakże inne od tego jakie sobie wyobrażał.

Nie, nie był zaślepiony,był raczej oświecony tym co zobaczył...to za czym teraz tak bardzo tęsknił, coś za czym płakał ukradkiem po nocach, coś czego możliwość utraty wywoływała u niego spazmatyczne drżenie mięsni....

Tak bardzo tęsknił za nią tego rana, tęsknił w nocy...

Wziął płytę zespołu który bardzo lubił...The Cure.

Włączył ją i zaczął słuchać....nie, nie była to piosenka ,,Friday I'm in Love"

Włączył inną...bo była o nim i o Irenie....

Słuchał i szykował sie do pracy.....

 

ZNAD KRAWĘDZI GŁĘBOKIEGO, ZIELONEGO MORZA Za każdym razem, kiedy to robimy, zakochuję się w niej na nowoFala za falą, fala za falą, to wszystko dla niej"Wiem, że nie może się udać" mówię (I skłamałbym, żeby była szczęśliwa)"O ile wiem, to ty wieszŻe dzisiaj należę wyłącznie do ciebie, wyłącznie do ciebie..." Patrzymy jak słońce wznosi się znad krawędzi głębokiego, zielonego morzaI ona słucha z głową w płomieniach, jakby chciała we mnie uwierzyćWięc próbuję"Połóż swe ręce na niebie, poddaj sięPamiętaj zawsze będziemy razem i nigdy się nie rozstaniemy..." Jeszcze nigdy nie miałem takiej kolorowo-przezroczystej głowyJeszcze nigdy nie byłem taki cudownie zauroczony tobąI chciałbym tylko, żeby to się nigdy nie skończyłoTy i ja, sam na sam, ukradkowy pocałunekNie idź do domu, nie odchodź, nie pozwól by to się skończyłoZostań proszę, nie tylko dzisiaj "Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy nie pozwól mi odejść" mówi"Trzymaj mnie tak przez sto tysięcy milionów dni"Ale nagle zwalnia i patrzy na moją wykrzywioną twarz"Czemu płaczesz ? Co ja złego powiedziałam ?""To tylko deszcz" śmieję się, ocierając łzy z twarzy... 
arturoo : :